Jest późna godzina, więc mogę pisać mało składnie, ale muszę się tym z Wami podzielić. Przeglądałam przed chwilą ogłoszenia dla copywriterów na stronie OLX.pl. I powiem szczerze, jest mi wstyd. Wstyd za ludzi, którzy ogłaszają się w sieci z „cudownymi” ofertami pracy.
Pokrótce, nowa strona, której nazwa zaczyna się na „C” (pewnie od tych „Cudownych” ofert), to platforma pośrednicząca między copywriterami a zleceniodawcami. Strona, której całkowitej nazwy nie będę przytaczać, by nie robić im reklamy, bo akurat antyreklamę robią sobie sami w sposób perfekcyjny… Popłynęłam na chwilę, to z nerwów. Jak to mawia moja dobra znajoma, do brzegu 🙂 A na brzegu mamy świetną ofertę pracy w roli twórcy, stawka za 2000 znaków (nie wiem dlaczego tyle, skoro standardem jest stawka za 1000 znaków, chcieliście kogoś zmylić? ), UWAGA, 15zł brutto! Dla objaśnienia, 15zł brutto to jakieś 11zł netto. Czyli za 1000 znaków mamy zawrotną stawkę 5,50zł na rękę. Chcecie wiedzieć, jaka jest norma? Jasne, znajdą się tacy, którzy będą robić to nawet za darmo, w najlepszym wypadku „będą mieli do portfolio”. Ale taka bardzo niska norma to 10zł netto za 1000 znaków przy zwykłym, prostym, niewymagającym jakiegokolwiek namysłu czy researchu tekście. Szanujący się copywriterzy często nie siadają nawet do komputera za mniej, niż 20zł netto za 1000 znaków. Firma na „C” gwarantuje jednak, że docenia pracowitość. Żeby nie było, dla „solidnych i terminowych autorów” przewidziane są wyższe stawki. Może nawet dojdą do tych zawrotnych 10zł netto za 1000 znaków. Szaleństwo. Szanowni Państwo na „C”, nie róbcie z ludzi debili.
Miałam do czynienia z kilkoma miejscami pracy i jest jedna rzecz, której w pracodawcach nienawidzę. To brak szacunku do pracownika. I tak, porządna wypłata to również oznaka szacunku. Jeśli ktoś oczekuje ode mnie solidności i zaangażowania, to ja oczekuję solidnej stawki.
Może jutro trochę ochłonę i napiszę kilka zdań o sytuacjach, gdzie osoby proponowały bardzo niską stawkę, byleby tylko dostać jakiekolwiek zlecenie. Tymczasem idę śnić o straconych wakacjach i willach z basenem, które mogłabym mieć, gdybym tylko zdecydowała się na współpracę z platformą na „C”. Zapewne wyglądałyby mniej więcej tak, jak mój główny obrazek w dzisiejszym poście.
Pst! To też jest fajne 🙂
- Jak (nie)bronić polskiej, chrześcijańskiej rodziny? Marsz Równości w Białymstoku.
- Kobieto, czy potrafisz się sprzedać? Język korzyści w praktyce
- Po czym rozpoznać boty na Instagramie?